sobota, 17 stycznia 2015

"Gra Endera" Orson Scott Card



SZKLANKA JEST DO POŁOWY PUSTA

Długo zwlekałam z napisaniem jakiejś recenzji, ale prawdę mówiąc nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. "Gra Endera" pozostawiła we mnie coś, co trudno jest nazwać - to nie jest typ literatury, który na długo nie opuści twoich myśli. Ja po prostu czuję tę książkę - gdzieś w sobie, wręcz domagającą się wystawienia opinii. Czuję coś na kształt niepokoju i dezorientacji. Czuję... no właśnie. Co ja właściwie czuję?



Muszę przyznać, że do czytania zabrałam się bez wcześniejszego zapoznania z opisem książki. Do dziś nie wiem, jaki jest jej oficjalny opis (ale pewnie sprawdzę go po napisaniu tej recenzji). 
"Gra Endera" to typowe s-f, gdy Ziemia zostaje zaatakowana przez wrogą rasę z kosmosu, zwaną robalami. Pierwsza Inwazja zakończyła się kilkadziesiąt lat temu i CUDEM wygrali ją Ziemianie - sukces został odniesiony tylko i wyłącznie dzięki niebywałym umiejętnościom dowódczym Mazera Rackhama. Ludzie na Ziemi myślą, że to był koniec - mylą się.
Istnieją stacje kosmiczne, które wiedzą, że robale szykują się do kolejnej Inwazji i wówczas już nie będzie ratunku. Chcąc ocalić ludzkość, zakładają specjalną szkołę, której celem jest wyłowienie inteligentnego dzieciaka spośród uczniów i stworzenie z niego idealnego dowódcy - dowódcy, który poprowadzi swoją armię do zwycięstwa i powtórzy sukces Mazera - muszą jednak działać szybko... Ośrodkiem życia uczniów w tej "szkole" jest Gra - brutalna, nie zawsze przyjemna rozgrywka, która ma nauczyć dzieciaki strategii, taktyki i logicznego myślenia. Z założenia, Gra ma wyłonić najlepszego dowódcę.
I tutaj właśnie pojawia się Ender. 

Może warto zacząć od tego, że nie lubię dzieci. Zastanówmy się jednak wspólnie. Co może być gorsze od dzieci? Dzieci, które uważają, że są inteligentne.
Jakże olbrzymią niechęć wzbudziła we mnie "Gra Endera", gdy już na pierwszych stronach okazało się, że Ender (śliślej, Andrew Wiggin) ma 6 lat. I jest właśnie tym super-inteligentnym dzieckiem. Co gorsza, jego rodzeństwo jest niewiele od niego starsze i jest równie inteligentne. Im dłużej jednak czytałam "Grę Endera", tym coraz mniej mi to przeszkadzało (choć, oczywiście, pojawiały się czasem momenty, w których aż chwytałam się za głowę, zastanawiając się, czy to aby na pewno jest poważna lektura). 
Bohaterowie Orsona Scotta Carda są tak świetnie zarysowani i tak genialnie wykreowani, że aż brak mi słów. Od odgrywającego jedną z mniejszych ról ojca Endera, u którego uwidacznia się niepokój o własne dzieci, aż po brata głównego bohatera - sadystycznego, chorego psychicznie, autodestrukcyjnego, geniusza zła, Petera. Każda postać u pana Carda ma swoją własną historię i swój własny sposób myślenia. Spotkałam się tutaj z prawdziwą śmietanką towarzyską - każdy bohater jest inny, ale niesamowicie ważny dla fabuły na swój własny sposób. Chylę czoła przed Orsonem Scottem, naprawdę. Wielu autorów powinno uczyć się od niego budowania postaci.

PLUSY I MINUSY
+ Autor pokazuje nam tutaj przyszłość o motywie często powtarzalnym dla gatunku science fiction. Jego utwór różni się od innych akcentami w postaci Gry, zabaw z grawitacją, niebywałymi opisami taktyk, przy których można się zagubić. A przez całą opowieść prowadzi nas złożoność głównego bohatera - Ender i jego rozterki, problemy, z którymi się mierzy, upadek jego wytrzymałości psychicznej... Wszystko to jest jak wielka przygoda, w trakcie której czytelnik ciągle martwi się o Endera - bo mimo wszystko, to przecież jeszcze dziecko. 
- Jeżeli ktoś nie lubi dzieci, to jest to zdecydowany minus. Bynajmniej, występowanie tutaj bohaterów o wieku poniżej 10 lat nie oznacza wcale, ze książka ta jest DLA dzieci... nie, jest zupełnie odwrotnie. 
- Muszę też przyznać, że dla mnie odrobinę męcząca była długość rozdziałów - każdy ciągnął się i ciągnął, końca jego nie było widać, a ja wciąż się dziwiłam, jak długo można czytać taką cieńką (w moim przypadku) książeczkę! 
- Duży minus otrzymuje ode mnie okładka - ja trafiłam na jedną ze starszych wersji, przy której filmowa jest ucieleśnieniem piękna.

ZAKOŃCZENIE
Nie. Nie mogę na temat zakończenia powiedzieć nic, oprócz: WOW. Końcowe rozdziały czytałam już z zapartym tchem, nie mogąc się oderwać, a gdy doszło do momentu kulminacyjnego... Zakończenie jest dla mnie dużym, pozytywnym zaskoczeniem (ponownie chapeau bas dla pana Carda) - choć samo w sobie do pozytywnych nie należy.

PODSUMOWUJĄC
Orson Scott Card udowodnił, że z prostego toposu jest w stanie stworzyć prawdziwe arcydzieło. Jest to jedna z książek, które pozostawiają po sobie pustkę... i nie mam pojęcia, w jaki sposób mam tę pustkę zagospodarować. Wiem, że są kolejne części (jakieś prequele, czy sequele, czy alternatywne wersje, whatever) - ale nie chcę po nie sięgać. Wiem, że jest film - ale nie chcę się zawieść. 
Przebrnęłam przez niechęć. Wciągnęłam się. Przeczytałam. Umarłam. 
Nie wiem - nie mam pojęcia - co powinnam teraz czuć i jak nazwać to, co czuję. Odnoszę jedynie takie wrażenie, jakby część mnie gdzieś zginęła między kartami tej książki...
Orson Scott Card postawił wyzwanie dla wszystkich czytelników fantastyki. Pytanie teraz brzmi: ilu z nich będzie miało odwagę się z nim zmierzyć?

DLA KOGO?
Jak już wcześniej wspomniałam, na pewno nie dla dzieci. "Gra Endera" to książka dla świadomego czytelnika, który wie, że sięga po poważną literaturę... po mądrą, piękną fantastykę naukową. Nie mogę powiedzieć, że każdy w niej znajdzie "coś dla siebie", ale na pewno każdy już nigdy nie będzie taki sam po jej przeczytaniu.

1 komentarz:

  1. Pamiętam, że po "Grę Endera" sięgnęłam dość dawno, stara wersja z paskudną okładką mnie też odrzuciła, ale postanowiłam jednak przeczytać, zważywszy na to, że w mojej "starej" biblioteczne znalazłam mnóstwo wspaniałych książek, które również miały niezbyt wyrafinowane fasady. ;d
    Card wykonał kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o całość. Jedyny ból jest w tym, że science fiction szybko się starzeje. :<
    Ze starego, dobrego science fiction polecam "Gateway, brama do gwiazd" Pohla, co prawda inny typ gatunku, bardziej w psychologię podpada, ale też warto się z tą pozycją zmierzyć. (:

    OdpowiedzUsuń

by Alleka